Ostatnia zmiana w algorytmie wyszukiwarki Google okazała się jednym z najbardziej niezrozumiałych posunięć firmy w ostatnich latach.
Pod koniec lipca i w sierpniu Google przeprowadziło szereg zmian w algorytmie wyszukiwarki, które miały poprawić jakość wyników wyszukiwania. Zmiany miały dotknąć przede wszystkim strony związane z medycyną (nazwano je nawet mianem “Medic Update”, czyli “Aktualizacja medyczna”), jednak w rzeczywistości dotknęły witryny prawdopodobnie ze wszystkich branż. Co więcej, ostatnia aktualizacja w algorytmie wyszukiwarki spowodowała całkowicie niezrozumiałe zmiany w wynikach wyszukiwania. Całość wygląda tak, jakby ślepy zegarmistrz brał się za naprawianie bardzo skomplikowanego mechanizmu, przekręcił pierwszą lepszą śrubkę i z pełnym zadowolenie pomyślał: – A nuż widelec zegarek będzie teraz wskazywał dokładniejszą godzinę?
Co miał zmienić update algorytmu?
Według zapowiedzi firmy Google zmiana algorytmu miała usunąć z górnych pozycji listy z wynikami wyszukiwania treści słabe, niewiarygodne czy nieprawdziwe. Zmiany miały dotknąć przede wszystkim strony prezentujące wiedzę naukową i w wynikach wyszukiwania promować treści tworzone przez najbardziej zaufanych ekspertów w danej dziedzinie. Dotknąć więc miały przede wszystkim strony związane z medycyną i innymi ważnymi naukami. Tak się jednak nie stało. Rezultatem zmian – przynajmniej jeśli chodzi o polskojęzyczną część wyszukiwarki Google – jest olbrzymi chaos, który pozycjonerzy próbują w jakiś sensowny sposób wytłumaczyć, jak na razie jednak bez większego efektu.
Według tego, co napisał na Twitterze pracownik Google Danny Sullivan, zmian w algorytmie wyszukiwarki nie powinny bać się strony z dobrą treścią. Promowane powinny być więc artykuły napisane przez autorytety w danej dziedzinie, opublikowane na wiarygodnej stronie (np. uniwersytetu, szpitala, itp.) oraz wyczerpujące dany temat. Efekty zmian są jednak bardzo dalekie od zapowiedzi, zamiast uporządkowania wyników przyniosły olbrzymi chaos.
Want to do better with a broad change? Have great content. Yeah, the same boring answer. But if you want a better idea of what we consider great content, read our raters guidelines. That’s like almost 200 pages of things to consider: https://t.co/pO3AHxFVrV
— Danny Sullivan (@dannysullivan) 1 sierpnia 2018
Ostatnie zmiany w algorytmie – skala chaosu
Aby zrozumieć skalę tego chaosu najpierw zajrzyjmy na stronę poznańskiej agencji Nprofit, która przyjrzała się zmianom jakie po aktualizacji algorytmu dotknęły wyniki wyszukiwania w polskiej branży medycznej. Okazało się, że update algorytmu przyniósł ogromne wzrosty serwisowi aptekagemini.pl, a jednocześnie spowodował olbrzymie spadki, bardzo podobnej w prezentowanych treściach, stronie www.aptekaline.pl. Jak – po prześledzeniu artykułów – zauważył Nprofit, spadki i awanse są sprzeczne z założeniami, bowiem lepszej jakości treści (obszerniejsze, napisane przez większy medyczny autorytet) spadły w wynikach wyszukiwania kosztem merytorycznie gorszych treści. Całe opracowanie na ten temat znajdziecie tutaj.
Zmiany algorytmu nie dotknęły jedynie stron z szeroko pojętej branży zdrowotnej. Ja osobiście zauważyłem zarówno nagłe awanse jak i spadki na wielu stronach. Zmiany – dla niektórych fraz nawet o kilkadziesiąt pozycji – są trudne do wyjaśnienia, zwłaszcza w obliczu googlowskiej teorii o poprawieniu wyników wyszukiwania w oparciu o lepsze i bardziej wiarygodne treści.
Przykład 2 – chaos turystyczny
Turystyka ma z medycyną tyle wspólnego, że jak ktoś będzie miał wypadek na wakacjach to może trafić do szpitala. Jednak zmiany w algorytmie nie ominęły także tej branży, a niektóre skoki po zmianach są wręcz zaskakujące. Na przykład przy jednej z głównych fraz związanych z noclegami w Jarosławcu na czwarte miejsce awansowała strona, która powinna znajdować się na… jednym z ostatnich miejsc. Awanse zanotowała bowiem strona z niewielką ilością treści, niedostosowana do urządzeń mobilnych, a także bez zainstalowanego certyfikatu bezpieczeństwa, czyli bez kluczowych – według zaleceń Google – elementów optymalizacji witryny.
To oczywiście nie jedyne przykłady tego, że ostatnia aktualizacja algorytmu wyszukiwarki Google jest jednym wielkim nieporozumieniem. Internet aż huczy od pozycjonerów przytaczających przykłady równie nagłych co absurdalnych zmian pozycji różnych stron internetowych. Hipotezy są najróżniejsze: wiek domeny, linki wychodzące do mocnych stron, autorzy z silnym profilem w Google+ i inne. Żadne z hipotez jednak nie tłumaczą wszystkich zauważonych zmian.
Może jednak istnieje proste wytłumaczenie? Ślepy zegarmistrz…